Swider_Mariusz

AUTOR

MARIUSZ ŚWIDER
(ur. 1968) – politolog i arabista, były radca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Absolwent Uniwersytetu MGIMO (kierunek: dyplomacja), ukończył także studia podyplomowe na kierunku służba zagraniczna w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych w Warszawie. Publicysta, zajmuje się historią oraz teorią stosunków międzynarodowych.
Żonaty, ma syna Marcina.

REKOMENDACJE

Mariusz Świder odkrył dla nas Rosję! Jak to możliwe? Po prostu zebrał informacje o rodakach, którzy tam działali, i przedstawił je w sposób krzepiący, w Sienkiewiczowskim stylu. Powstała książka, której każda strona wprowadza nas w niesłychane zdumienie. Jej autor jest bardzo dociekliwy. Jeszcze jeden i jeszcze jeden Polak pracował na terenie Rosji, wnosząc tam, pod własnym lub zmienionym nazwiskiem, wartości bardzo istotne, choć niekoniecznie propolskie i niestety nie zawsze prospołeczne. Liczba naszych rodaków w polityce, gospodarce i kulturze rosyjskiej jest ogromna. Książkę tę napisał historyk, osobiście sprawdzając realia. Zawarł w niej też swoją historię i bolesne doświadczenia rodziny. Pozazdrościć mu można spokoju, z jakim traktuje gorzkie losy, oraz kultury każącej mu szanować naszego wschodniego sąsiada. Aż dziw, jak nabrzmiałe konflikty zaciemniły wzajemne zasługi. Tę opowieść trzeba czytać odcinkami, z oddechem na przemyślenie. Gładkość stylu powoduje, że każdy znajdzie w niej coś ciekawego – od magnackich pałaców i Kremla do baraków i chat syberyjskich – na każdym szczeblu egzystencji Polacy zmagali się z losem, a wybrańcy ten los kształtowali, w większości wypadków uczciwie. Ujmujący swoją skromnością autor daje przykład miłośnikom historii. Dlaczego tak mało mamy wspomnień zabliźniających rany? Dlaczego przybyszom z Kresów tak trudno wziąć pióro do ręki?
Marzę o tym, by niejeden czytelnik ruszył w ślady twórcy tego dzieła. Dla dobra obojga narodów.

Bolesław Niemierko, profesor dr hab. nauk humanistycznych Uniwersytet Gdański / SWPS
Kolejne wydanie dzieła obrazującego istotę polskiego motywu w  historii zainteresuje wielu, gdyż odkrywa współczesnemu Czytelnikowi skazany dziś na zapomnienie udział Polaków w historii Rosji. Autor w sposób umiejętny łączy popularyzatorski styl dzieła z głęboką znajomością niedostępnych źródeł oraz analityczną pasją badawczą. Nie po raz pierwszy w swoim piśmiennictwie Autor udowadnia, że wspólnota przeszłości polsko-rosyjskiej może być nie tylko źródłem traumy, ale również dumy. Książka polecana zwłaszcza naszym rusofobom.

prof. dr hab. Witold Modzelewski
Uniwersytet Warszawski
Autor w sposób przystępny i fascynujący pokazuje w swojej książce bogaty wkład Polaków w tworzenie kultury i cywilizacji rosyjskiej. Ta książka, osiągająca w kolejnych wydaniach coraz większą objętość i mająca coraz szerszy zakres przedmiotowy, jest skarbnicą wiedzy o naszych przodkach, którzy nie tyle wojowali z Rosją, ile wzbogacali się nawzajem, tworzyli dobro wspólne, które stało się potwierdzeniem mentalnej bliskości, mimo ciągle przypominanej traumy historycznej z  powodu rozbiorów. Rosja notabene nie była najgorszym z zaborców, ale to „powstańczy szantaż” i „polityka odwetu”, o których pisał Lech Mażewski, uczyniły z niej największego ciemiężcę. Byli wszak Polacy, którzy zamiast desperackich przelewów krwi, mających rany rozbiorowe utrzymać broczącymi, podejmowali pozytywistyczną aktywność, sprzyjającą zasypywaniu przepaści. (…)
Autor nie tylko przybliża pod względem poznawczym Rosję przez pryzmat swoich bohaterów, ale także pozwala tę Rosję w sposób sympatyczny oswoić, uczynić ją bliską i zrozumiałą. Pod wpływem lektury czytelnik chce poznać tło historyczne bohaterów, poszerzyć swoje horyzonty, uświadomić sobie, jak niewiele wyniósł z podstawowej szkolnej edukacji na temat stosunków polsko-rosyjskich. Zaczadzenie mickiewiczowskim buntem Konrada przeciw carowi przesłaniało kolejnym pokoleniom Polaków to, co było rzeczywiste w stosunkach z Rosją i Rosjanami, a eksponowało to, co było treścią patriotycznych uniesień i insurekcyjnych imaginacji. Polacy poznawali Rosję z przymusu bądź wyboru, ale jedni i drudzy ulegali jej kulturze i stawali się współtwórcami tygla imperialnego, który miał także normalne, ludzkie oblicze. (…)
Polacy mają powody do dumy. Wnieśli ogromny potencjał kulturowy i intelektualny w rozwój Rosji. Ale przy okazji trzeba docenić otwartość i chłonność rosyjskiej kultury imperialnej, w której możliwe było wnoszenie pierwiastków zewnętrznych i  cudzych. Imperium spajało je, tworząc osobliwy, bo atrakcyjny synkretyzm i amalgamat. (…) Zyski płynące z handlu ze Wschodem nęciły kiedyś i sprzęgały silniej niż można było przypuszczać. Nie dziwi więc, że nie było to w smak Anglikom, Niemcom czy Francuzom, którzy woleli Polaków napuszczać na Rosjan, aby realizować własne interesy. Stanisław Wokulski był tylko bohaterem literackim, ale Jan Bloch, skoligacony z potężnymi Kronenbergami był rzeczywistym „królem kolei” i beneficjentem rozkwitu Imperium. Niestety, w myśleniu politycznym na temat Rosji przewagę zdobywa szalona etyka przekonań nad realizmem etyki odpowiedzialności. To zjawisko powtarza się w kolejnych pokoleniach. Książki Mariusza Świdra z ich bogatą i atrakcyjną treścią pokazują, że istnieją olbrzymie pokłady wzajemnego przyciągania, co daje nadzieję na przełamanie błędnego koła uprzedzeń i nienawiści.

prof. dr hab. Stanisław Bieleń
Uniwersytet Warszawski – Katedra Studiów Wschodnich
Książka pana Mariusza Świdra to znakomite popularyzatorskie opracowanie relacji polsko-rosyjskich z odmiennej perspektywy niż dominująca. Nie jest to historia wielowiekowego konfliktu Polaków z Rosjanami o dominację nad szeroko pojętymi Kresami; nie jest to także historia powstań czy wojen. Przeciwnie, to przedstawienie sylwetek wielu Polaków i osób mających polskie korzenie, którzy mieszkali w Imperium Rosyjskim (czasem dobrowolnie, czasem z przymusu), którzy postanowili włączyć się w gospodarkę, życie kulturowe, polityczne i społeczne rosyjskiego społeczeństwa. To ciekawe dzieje nie tyle Polski i polskości, co konkretnych Polaków w Rosji, zamieszkujących na terenach aż po Kamczatkę.

prof. dr hab.  Adam Wielomski
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa
Książka jest efektem iście benedyktyńskiej pracy Mariusza Świdra, a poniekąd również jego pasji poszukiwania nieznanych lub zapomnianych tropów kilkusetletniej obecności i wkładu Polaków w rozwój imperium rosyjskiego. Na tle ich losów i to nie tylko przeważnie lepiej znanych tych tragicznych, ale również pełnych sukcesów i chwały oraz osobistego powodzenia życiowego. Z  nadzwyczaj szerokiej perspektywy – od wczesnego średniowiecza, czasów jeszcze Rusi Kijowskiej, aż do czasów nam prawie współczesnych – napotykamy w tej książce na interesującą prezentację dziejów państwa rosyjskiego w wielorakich jego aspektach politycznych, społecznych, gospodarczych czy kulturalnych. Przy tym autorowi udało się zadanie niełatwe, a mianowicie w konstrukcji swego dzieła nadzwyczaj sprawnie połączył wykład prowadzony w układzie chronologicznym z jego uzupełnieniem w układzie rzeczowym. Książkę czyta się lekko i przyjemnie, nie nuży pomimo imponującej objętości. Najważniejsze jest jednak tkwiące w niej pewne przesłanie i nasuwająca się po lekturze refleksja, zapewne istotne dla pojmowania polsko-rosyjskich związków dwóch różnych państw i chyba nie tak bardzo różniących się narodów. To, drodzy Czytelnicy, nie były tylko bitwy, wrogość, zbrodnie, zsyłki czy propagandowe szczucie Polaków na Rosjan i Rosjan na Polaków, ale też nieraz bardzo owocna i obopólnie korzystna współpraca. W naszej historiografii, a poniekąd też publicystyce, dzieło Mariusza Świdra przełamuje oraz próbuje rozwikłać wiele stereotypów, a to przecież należy do zadań kapłanów Klio. Książka to ważna zarówno dla polskich, jak też rosyjskich jej czytelników, a nie rozstrzygnę dla których jest ona cenniejsza.

prof. dr hab. Olaf Bergmann
Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu
Potworne zamieszanie i niesamowity pęd cechujący nasz czas tworzą nową rzeczywistość, o której jeszcze kilkadziesiąt, kilkanaście lat temu nie można było nawet pomyśleć. Doświadczamy czegoś, co zawisło niczym groźny miecz Damoklesa, zapowiadając nastanie nowego totalitaryzmu, nowej dyktatury. Fakty, racjonalne argumenty, dyskusja jako droga dojścia do prawdy przestają się liczyć w  życiu publicznym. Ich miejsce zajmują ideologia, totalitaryzm światopoglądowy z cenzurą i autocenzurą w parze. Doświadczamy rzeczywistości do bólu przypominającej klimat rodzącego się bolszewizmu czy nazizmu, kiedy istniały określony wróg, jedynie słuszna narracja, wyznaczony kierunek pojmowania świata zastępujący proces myślenia. To, że ukazują się jeszcze takie książki jak dzieło Mariusza Świdra, przekonuje mnie, że dyktatura autocenzury w naszym społeczeństwie nie jest faktem dokonanym, nieodwracalnym. Autor podjął bowiem temat, który odstrasza wielu – pisanie o Rosji bez potępienia, rozliczenia, wyszydzania i ośmieszania. Ba, odważył się wskazać olbrzymią przestrzeń wspólnej historii, losów, doświadczeń łączących oba narody – wydawałoby się – nierozerwalną symbiozą, zmuszając przynajmniej do zastanowienia się nad tym fenomenem. Historyczne doświadczenia Polaków po rozbiorach, sowieckim zniewoleniu, ciężkich represjach i ludobójczych zbrodniach, których symbolem stał się Katyń, ułatwiają czy też usprawiedliwiają funkcjonowanie stereotypów o wybitnym wydźwięku antyrosyjskim. Sprzyjają temu głębszy geopolityczny kontekst, jak też powszechnie stosowane nowoczesne metody manipulacji informacyjnych, które „wyzwalają” współczesnego człowieka z wysiłku myślenia i narzucają jednostronny, pozbawiony refleksji i analizy sposób postrzegania relacji z Rosją. Można odnieść wrażenie, że wahadło historyczne odbiło teraz w inną stronę. Pamiętamy przecież, jak za czasów caratu piętno „polskiego warcholstwa” czy w czasach stalinowskich oskarżenia o szpiegostwo na rzecz „pańskiej Polski” były czymś tak samo powszechnie stosowanym w manipulacjach informacyjnych, jak w naszej rzeczywistości „ruskie onuce” czy wręcz wszechobecna „ręka Moskwy”, którymi wyjaśnia się wszelkie niepowodzenia, klęski i własne niedołęstwo. Wykonując benedyktyńską pracę i  skrupulatnie gromadząc informacje i  fakty na temat obecności Polaków w  historii, kulturze, nauce, kulturze, życiu politycznym i  w  wielu innych niezliczonych przestrzeniach funkcjonowania Rosji, od zarania dziejów do dnia dzisiejszego, Mariusz Świder sporządził dzieło wielkie i solidne. Jest to swoiste vademecum „polskiej Rosji”, ukazujące w sposób przystępny, a zarazem bardzo szczegółowy i udokumentowany fenomen istnienia „polskich korzeni Rosji”. Książka nie jest ani prorosyjska, ani antyrosyjska, nie zawiera tez odgórnych, które należy uzasadnić, uważnie selekcjonując materiały i dopasowując „poprawne” fakty. Jest to raczej kronika ułożona w porządku problemowym, podająca nazwiska i  dokonania Polaków, którzy przyczynili się do rozwoju rosyjskiej nauki, kultury, różnych dziedzin życia społecznego. Każde nazwisko to osobne osiągnięcie, odrębna historia, a czasem i szokująca niespodzianka historyczna. Nazwisk tych są setki… Autor nie napisał pracy stricte naukowej, jednak odwołuje się ona do niezliczonych faktów naukowych, danych historycznych czy biograficznych. Język i styl książki są tak przystępne i łatwe do przyswojenia, że ten opasły wolumin, obfitujący w nazwiska i fakty niczym słownik encyklopedyczny, czyta się z przyjemnością. (…)
Mariusz Świder odkrył „polską Rosję” dla polskiego Czytelnika w chwili, kiedy relacje między naszymi narodami znalazły się w zapaści. Wydobycie się z tego nienaturalnego stanu jest koniecznością nie tylko podyktowaną racjami doczesnymi, kalkulacjami politycznymi i dalekosiężnymi prognozami geopolitycznymi. Wymaga tego dobro Polaków i Rosjan, dobro zwykłych ludzi, dobro dwóch wielkich kultur, które mimo że wyrastały z różnych pni cywilizacyjnych, przenikały się nawzajem od zarania dziejów, ubogacały się i prześcigały w rozwoju, doskonaląc się i dążąc do uniwersalnych wyżyn. Wymaga tego także powszechne dobro świata globalnego, dobro ponadczasowe. (…)

prof. dr hab. Włodzimierz Osadczy
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Mój promotor i mądry mentor w niezwykle złożonej sztuce nauczania historii świata, profesor Władimir Iwanowicz Sałow, po przeczytaniu mojej pierwszej monografii powiedział, że odczuwał dumę dziadka, któremu dano możliwość trzymania długo oczekiwanego wnuka w rękach. Miałem to samo uczucie, gdy mój niegdyś sumienny uczeń, ale zawsze mający własne zdanie, a teraz wybitny historyk, pan Świder, podarował mi swoją książkę. Już od czasów Sokratesa wiadomo, że uczeń to nie puste naczynie, które należy napełnić swoją wiedzą. To naczynie pełne wrodzonych talentów, które mogą stać się pochodnią, płonącą od iskry nauczyciela! Zdarza się to niestety niezwykle rzadko i cieszę się, że udało mi się zasiać w młodej studenckiej duszy ziarno bezinteresownej miłości do nauk historycznych. Kiedy ja, zawodowy historiograf z solidnym przygotowaniem akademickim, przeczytałem monografię pana Świdra, byłem mile zaskoczony jego wysoką kulturą źródłową: umiejętnie i adekwatnie interpretuje zarówno artefakty materialne, jak i autentyczne dokumenty, zarówno tradycję kronikarską, epicką, jak i współczesny folklor, co jest bardzo trudnym zadaniem. Autor poradził sobie jednak z tym znakomicie, w odpowiednim czasie udzielając czytelnikom niezbędnych wyjaśnień. Brak przypisów w tym przypadku był decyzją odważną, ale popartą doświadczeniem: w końcu najwybitniejsi historycy robili to, aby uzyskać całościowe postrzeganie tekstu naukowego przez odbiorców. Chociaż przez ostatnie 30 lat pisząc moje monografie opierałem się na systemowej metodologii cywilizacyjnej, a pan Świder wyznaje klasyczny historyzm, analizując fakty, nasze wnioski są na ogół zbieżne. I jest to logiczne, gdyż zarówno on, jak i ja podzielamy koncepcję „aktywistycznego” rozumienia historii, stworzoną przez profesora E. Topolskiego, która łączyła obiektywne zmiany w procesie historycznym z subiektywnym, świadomym i celowym działaniem Człowieka jako prawdziwego Stwórcy historii. Optymalnym podejściem jest tematyczna struktura rozdziałów: czytelnik może rozpocząć od fabuły, która go osobiście interesuje, by następnie zainteresować się książką jako całością. Szczerze się ucieszyłem, że autor doskonale zdaje sobie sprawę z ostrzeżenia niemieckiego historyka Karla Hampe’go z początku XX wieku: „Die Geschichte kennt kein Wenn!” co znaczy, że historia nie zna trybu łączącego. Ma silną odporność na wirusa „historii alternatywnej”, który stał się prawdziwą plagą całego pokolenia dzisiejszych „historyków-amatorów” Niewątpliwą zaletą tej monografii jest brak jakiejkolwiek stronniczości politycznej w ocenach konkretnych postaci. Wszak, jak przekazał wielki francuski historyk Mark Bloch kolejnym pokoleniom swoich kolegów „l’histoire est une science qui les gens et pour les gens!”. Pan Świder godnie wypełnia swoje przymierze.

prof. dr Andriej Grebenyuk
Uniwersytet MGIMO, Moskwa